Menu

środa, 10 lutego 2016

Rozdział 4



Mając na celu bezpieczeństwo swojego samochodu postanawiam zaparkować ulicę dalej, co oczywiście spotkało się z sprzeciwem Emily, która wzięła zbyt wysokie szpilki. Ignoruję jej narzekanie i parkuję auto tak, aby nikt inny nie miał szansy mi go zarysować.
Wychodzimy z samochodu, a obcasy Emily wbijają się w dziury na parkingu. Śmieję się z niej, za co karci mnie wzrokiem, i bardzo cieszę się z tego, że postawiłam na balerinki.
Kolejka pod klubem jest ogromna. Stoją w niej w większości osoby dorosłe lub już pełnoletnie. Zaczynam się zastanawiać, jak do cholery, tam wejdziemy, ale wtedy moja przyjaciółka zauważa czterech chłopaków i domyślam się, że to dzięki nim i ich znajomościom wejdziemy do środka nie czekając zbyt długo. Pragę zauważyć, że nie znam tych dwóch chłopaków z tej paczki, a oni również nie wyglądają na takich, którzy zamierzają to zrobić.
Emily jest w tak entuzjastycznym nastroju, że ciągnie mnie za rękę w ich stronę, mało co mi jej nie urywając.
-Siema, dziewczyny !
Chyba za szybko oceniłam naszych dzisiejszych towarzyszy.
Chłopak z zielonymi włosami wita się z nami jako pierwszy, a następnie podchodzi do niego inny, azjatyckiej urody. Luke i Ashton postanowili za to, że dziś będą się tylko uśmiechać i stać z boku.
Wywracam dyskretnie oczami na ich zachowanie i koncentruje się na zapamiętaniu imion, przedstawiających się nam chłopaków.
-Ja jestem Michael, a to Calum. - oznajmia, po czym ściskamy sobie dłonie w serdecznym geście.
Wysyłam im speszony uśmiech, a kiedy się odwracam Emily już nie ma. Rozglądam się i widzę, jak uwieszona na ramieniu Ashtona, zmierza w stronę klubu.
-Cześć, piękna. - słyszę szept przy swoim uchu i nieruchomieję. Luke nawet mnie nie dotyka, a ja jestem cała spięta, a ciarki jak stado mrówek wędrują po moim ciele.
-Możemy już iść ? - pytam całej trójki, rumieniąc się. Mam szczęście, że jest ciemno. W przeciwnym wypadku zyskałaby pewnie nowe przezwisko.
Mike i Calum zgadzają się z ekscytacją. Luke jako pierwszy idzie w stronę klubu. Wystarcza jedno uściśnięcie dłoni i szybki męski uścisk, a wchodzimy do środka bez sprawdzania dowodów.
Przekraczam próg i natychmiast zaczynam żałować, że tu jestem. Światło, które odbija zawieszona na środku kula dyskotekowa, razi mnie w oczy, jest gorąco , bijące od spoconych ciał zarówno chłopaków, jak i dziewczyn, które zachowują się nieco ... wyuzdanie. Ich taniec to ocieranie się o miednicę chłopaków, którzy są wyraźnie bardzo zadowoleni.
Otwieram oczy szeroko ze zdumienia i cholera, przegryzam wargę. Jeszcze nigdy nie byłam w takim miejscu, ale już teraz wiem, że więcej już się tu nie pojawię.
Skanuję wszystko dookoła i podskakuję zaskoczona, kiedy ręka Luke'a ląduje w dole moich pleców.
-Spokojnie. - śmieje się wprost do mojego ucha. - Czas na coś na początek. - puszcza mi oczko i prowadzi w stronę baru. Próbuje się przeciwstawić, ale jest z byt silny. Nie ma mowy, abym się upiła.
-Ja podziękuję. - oznajmiam, gdy Luke ruchem ręki przywołuje do siebie barmana.
-Naprawdę musisz być taka nadęta ? Nawet na imprezie ? - grymasi.
-Nie piję. Nie możesz tego zrozumieć ? Poza tym muszę wrócić samochodem.
-Spokojnie, ten alkohol znajdzie ujście, zanim stąd wyjdziemy.
Wcale nie pocieszają mnie jego słowa i wzdycham ciężko, podminowana, kiedy Luke składa zamówienie.
-Co Ty na to, żebyśmy zrobili to razem ? - proponuje.
-Nie ma mowy.- oburzam się, wyrzucając ręce w powietrze.
-Jesteś nudna, jak flaki z olejem. Jest impreza, a Ty musisz coś utrudniać.
Czuje się urażona. Dlaczego nie może, zrozumieć, że tego nie chcę ?
Jednak zamiast zadać mu to pytanie, chwytam kieliszek i opróżniam go jednym ruchem. Pali mnie przełyk i mam ochotę zwrócić to, co przed chwilą wypiłam.
Krzywiąc się odkładam małe naczynie na blat, a to wywołuje triumfalny uśmiech na twarz Hemmings'a. Jak dałam się na to namówić ?!
-Zadowolony ? - pytam, czując przypływ odwagi, który spowodowany był tylko tym, że wypiłam to okropne coś.
-Nie do końca. Wypiłaś beze mnie.
-Nie tknę tego ponownie. - bronię się, kiedy barman stawia przed nami kolejne dwa kieliszki. Tym razem ciecz w nich jest ciemno brązowa. Co to jest, do cholery ?!
-Zamknij się. - ucisza mnie chłodno, wkładając w moją dłoń, napój, z którym nigdy nie miałam do czynienia. - Dobrze Ci szło i znów zamierzasz grymasić, jak rozpuszczona księżniczka ?
-Nie jestem rozpuszczona. - odgryzam się.
Luke puszcza mimo uszu moją uwagę i skupia się na mojej twarzy. Wiem, że robię się czerwona, kiedy tak na mnie patrzy. Dodatkowo jest mi gorąco przez temperaturę, która panuje w klubie oraz palący przełyk od wypitego alkoholu. Boże spraw, żebym jutro się obudziła.
Modlę się w duchu, przerażona kolejną wizją wypicia alkoholu, a Luke podaje mi małą tackę z cytryną.
-Zjedz ją, gdy już wypijesz. - instruuje mnie. Podnoszę kieliszek na wysokość moich oczu i mimowolnie krzywię się. Dlaczego się nie chcę się sprzeciwiać ?
Luke śmieje się, widząc moją minę.
-Gotowa ?
-Chyba. - mamroczę niepewnie. Zamykam oczy i po krótkim odliczaniu Hemmings'a na raz wlewamy w siebie brązową ciecz. Jest jeszcze bardziej okropna od tego co wypiłam wcześniej. Mój żołądek zaciska się, a ja mam ochotę zwymiotować.
Łapię cytrynę z tacki i przeżuwam ją chwilę, aby zamaskować ten okropny smak. Czuję się, jak debil kiedy Luke robi to całkiem inaczej. Zbiera miąższ wargami, a nie wrzuca w siebie cały plasterek. Oficjalnie zbłaźniłam się, a jutro wszyscy będą o tym gadać.
W tylniej kieszeni spodni znajduję chusteczkę higieniczną i wypluwam w nią skórkę z cytryny.
-Aż tak źle było ? - pyta mnie, oddając naczynia barmanowi. Już nie czuję się tak pewnie, jak wcześniej. Nie po tym, co zrobiłam. Dziękuję tylko w myślach Luke'owi, że nie zmierzał komentować mojej wpadki.
Nienawidzę tego, że przy nim się czuje tak skrępowana i robię same głupoty. Do tego jest mi okropnie nie dobrze.
-Idę znaleźć Emily. - oznajmiam, chcąc jak najszybciej udać si3 do przestrzeni, w której nie będę pod jego wypływem. Odwracam się gwałtownie, chowając rumieńce za włosami i podążam na przód. Obściskując się na parkiecie pary nie mało mnie zgniatają, a kiedy znajduje się na środku parkietu, kompletnie nie wiem, gdzie mam iść. Klub jest naprawdę spory, a ja straciłam ogólną orientacje.
Odwracam się dookoła, już spanikowana, stając na palcach, żeby dostrzec cokolwiek, ale jestem zbyt niska.
Nagle obca ręka owija się wokół mojego nadgarstka, a następnie czuje mocne szarpnięcie i wpadam na ciało Luke'a. Czy ja się nigdy od niego nie uwolnię ?!
Cóż, moja koncepcja, mówiąca o tym, że kiedy się napiję będę bardziej odważna w jego
towarzystwie, okazała się kompletną bujdą. Jak można być spokojnym, kiedy jest się do niego przyciśniętym, a pomiędzy naszymi ciałami nie zmieściłaby się nawet kartka papieru.
-Dlaczego uciekłaś ?
-Nie uciekłam, muszę znaleźć Emily.
-Sądzę, że doskonale bawi się w towarzystwie Ashtona.
-Tym bardziej ja powinnam na nią uważać.
-Nie jesteś jej niańką.
-Cicho, rozpuszczona księżniczko. Jest impreza, a na imprezie się bawi. Zatańczmy.
-Nie umiem tańczyć. - mówię.
Chce się wyrwać z jego objęć, ale Luke łapie mnie w tali i podnosi do góry, a następnie stawia na swoich stopach, którymi powoli porusza.
Nie chcę tego robić. Czuję, że jest mi nie dobrze i nie cierpię, jak ciągle mówi, że jestem rozpuszczona. To nieprawda.
-Z przyjemnością Cię nauczę. - oznajmia szarmancko, uśmiechając się. Okej ... To tylko taniec.
Przegryzam wargę i trzęsącą się ręką dotykam jego karku. Chociaż stoję na jego stopach to nadal jestem o wiele niższa.
-Czym był ten brązowy napój ? - pytam z ciekawości.
-Tequila. - znów się uśmiecha, a ja czuje jego alkoholowy oddech z odrobiną świeżej mięty. -Działa ?
-Inaczej bym z Tobą nie rozmawiała.- stwierdzam, na co z jego płuc wydobywa się dziecięcy śmiech. I to jest ... rozbrajające. Od razu przypomina mi się Justin, który jest bardzo podobny do Luke'a, ale nie zdobywam się na odwagę, by go o to zapytać.
-Dlaczego mnie unikasz ? Chodzimy przecież razem na histrię.
-I to zdecydowanie wystarczy. - odpowiadam, nie patrząc na niego.
-I szkoły. - dodaje.
Zaczyna kręcić mi się w głowie i wiem, że to skutek wypicia takiej ilości alkoholu.
-Możemy już iść do nich ? - pytam z nadzieją, że tym razem nie będzie mnie powstrzymywał. Czuję się źle, prawdopodobnie brzydko pachnę, a jakby tego było mało jestem umówiona z Nate'm.
-Znów uciekasz.
Postawił mnie na podłodze, powtarzając proces zupełnie tak, jak poprzednio.
-Muszę pilnować Emily.
-To nie jest ten powód.
Wzdycham ciężko, wiedząc, że powoli zaczyna działać mi na nerwy.
-Po prostu Cię onieśmielam. - oznajmia z uśmieszkiem, a ja o mało nie dławię się własną śliną. Jednak szybko przywołuje się do porządku.
-Och, zamknij się. - macham ręką i teraz, kiedy na parkiecie jest o wiele mniej par, dostrzegam miejsce, gdzie siedzi cała czwórka.
Ruszam w ich stronę i obserwując chwilę Emily, wiem, że tylko ona jest kompletnie zalana w tym towarzystwie.
-Emily! - krzyczę, próbując ją przywołać do porządku. Siedzi na kolanach u Ash'a i niemalże jest gotowa, żeby go rozebrać.
-Twoja przyjaciółka jest w dobrych rękach. - mruga do mnie Calum, który jest widocznie rozbawiony zachowaniem rozchochoconej Evans.
Prawie wcale nie czuję już alkoholu krążącego w mojej krwi. Emily, jak zwykle, zachowała się niepoważnie, a ja muszą ją ratować z każdej sytuacji.
Kiedy próbuję obmyślić szybki plan działania, czuję, jak Luke staje tuż za mną. Tak dobrze znam zapach jego perfum, że mogę go wyczuć na kilometr. Spinam się, gdy jego długie palce prawej ręki, zjeżdżają w dół mojej ręki, a lewa ląduje na mojej tali.
Zdecydowanie powinnam dać mu w pysk. Jednak zanim podejmuje jakieś kroki, jego ręka zatapia się w tylniej kieszeni moich spodni, z których wyciąga mój telefon.
-Co ty robisz ?! - piszczę, odskakując od niego.
-Bez obaw, piękna. Nie zniszczy twojego wypasionego I Phona. - mówi, odblokowując ekran. Ponownie wyczuwam w jego słowach pogardę do tego, że jestem sztywna, ale gdy próbuję zabrać mu urządzenie, przede mną pojawia się Calum.
-On tylko bierze sobie twój numer. - mówi przyjacielskim tonem.
-Ale nie ma prawa zabierać mi mojego telefonu.
Mam ochotę się kłócić, ale tylko dlatego, że chłopak o azjatyckiej urodzie, nie zaraża swoim urokiem osobistym.
-Będę rzygać !
Pomiędzy muzyką, słyszę głos Emily. Wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie.
Rezygnuję z odzyskania telefonu i skupiam się na mojej przyjaciółce.
-Pomóż mi, Ashton.
Razem z chłopakiem podnosimy ją z kanapy i wyprowadzamy z klubu.
-Jesteś samochodem ? - pyta mnie Luke, opierając się o jakiś stary budynek.
-Muszę ... - Emily nie kończy swojego zdania, gdyż zaczyna opróżniać swój żołądek, pochylając się koło jakiś krzaków. Podchodzę do niej i zbieram jej włosy w kucyk.
-Tak. Stoi kawałek stąd. - odpowiadam.
-Jak to ?
-Lubię swoją Toyotę i nie chcę żeby ktoś jej coś zrobił. - tłumaczę.
Emily ledwie stoi na równych nogach, chociaż szpilek pozbyła się już w klubie. Z pomocą przychodzi jej Ashton, który przytrzymuje ją, a ja mogę znaleźć coś do wytarcia w swojej torebce.
-Żyjesz ? - pytam, schylając się, aby zobaczyć jej twarz. Jest strasznie blada.
-Jakoś. - odpowiada schrypniętym głosem, a ja podaję jej paczkę chusteczek.
-W takim razie jedziemy do domu. Mam dość tej imprezy. -zarządzam, zakładając kurtkę na ramiona mojej przyjaciółki. Podaję jej szpilki i zamykam swoją torebkę.
-Poczekaj, Vic. - zatrzymuje mnie, przytulając się do boku Ash'a. -Powiedziałam mamie, że nocuje u ciebie.
-Emily. - jęczę i mam ochotę się rozpłakać. -Powiedziałam swojej to samo.
Siadam na murku załamana, a chłopaki wybuchają śmiechem.
-Niech żyje zgodność. - komentuje Mike, trzymając się za brzuch ze śmiechu.
Nie sądziłam, że mogło być jeszcze gorzej. Dlaczego musiałam dać się namówić na tą głupią imprezę ?
-Co teraz zrobimy ? - pytam przyjaciółki, lecz ona nie ma konkretnego pomysłu. Wzdycham zrozpaczona i zakrywam twarz dłońmi.
-Przenocujecie u nas. - proponuje nagle Luke, podając mi dłoń, by pomóc mi wstać. Cóż gorzej chyba być nie może.

---------------------------------------------
 Hejka, kochani ! 
To mój zupełnie autorski blog, dlatego informuję, że czasami może się pojawić więcej prywaty i moich przemówień :P 
Pozdrawiam szczególnie tych, którzy razem za mną w piątek rozpoczynają ferie ! :D

2 komentarze:

  1. Wow naprawdę super ;)
    PS polecam http://night-dream-jb.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow naprawdę super ;)
    PS polecam http://night-dream-jb.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń